Czy wiesz że...

Hodowla

21.07.2014, Autor: Anna Kacprzyk

Słów kilka o Janowie Podlaskim

  Kategoria: Hodowla

z cyklu "na szlaku" końskich stajni hodowlanych

Duma dla Polaków. I to nie tylko koniarzy. Zakątek, cichy, spokojny. I pełen koni. I to naprawdę wspaniałych.  Magię tego miejsca czujesz przechodząc już przez bramę do stadniny. Za nią kryją się lata ciężkiej pracy wielu ludzi, dzięki której możemy chwalić jedynymi w sowim rodzaju końmi.

A zaczęło się wszystko 18 grudnia 1817 roku, kiedy to do Janowa Podlaskiego trafiło 187 koni. Wszystko to stało się za sprawą Jana Ritza. I tak powstała pierwsza państwowa stadnina. Był to bardzo ważny czas w rozwoju polskiej hipologii, wiele się wtedy tam działo.

W 1841 roku, według planów architekta Henryka Marconiego, wzniesiono pierwszą murowaną stajnię "Czołową", a w roku 1848 drugą "Zegarową" z neogotycką wieżą, do której kupiono zegar.

W latach 30.–40. XIX w. był czasem wielkiego rozwoju: oprócz rządowego stada koni znajdowała się tu także szkoła weterynaryjna oraz szkoła praktyczna hippiki i ujeżdżania (od 1824 roku).

W 1885 roku powstała stajnia murowanej "Woroncewa”. Wtedy też pojawiły się konie pełnej krwi angielskiej oraz arabskiej. W 1887 roku jedna stajnia została poświęcona dla koni wyścigowych i tak powstała stajnia ”Wyścigowa”.

Wszelkie osiągnięcia zostały wystawione na próbę, jaką była pierwsza wojna światowa. W lutym, w 1915 roku stado wywieziono na wschód. Większość koni zginęło. Nie poddawano się i już w  kwietniu 1919 roku do pustych i zniszczonych stajni Janowa sprowadzono klacze czystej krwi arabskiej. Powoli odbudowywano stado, już na początku stycznia 1922 roku stadnina posiadła 155 koni, w tym 5 ogierów pełnej krwi angielskiej i dwa czystej krwi arabskiej. Działo się coraz lepiej, rozwijała się także praca nad szkoleniem koni wyścigowych. W okresie międzywojennym pojawił się w stadninie człowiek niezwykle zasłużony dla polskiej hipologii, a wtedy młody inżynier Andrzej Krzyształowicz. Choroba aktualnego kierownika stadniny S. Pohoskiego przyczyniła się do objęcia przez Krzyształowicza funkcji owego kierownika.

Historia Janowa była uzależniona od sytuacji kraju. I tak wraz z wybuchem II wojny światowej stado czekały zmiany: musiało zostać przeniesione na Wołyń. Ale nie tylko konie musiały poddać się zmianom, wielu pracowników zostało wcielonych do armii. I tak nastał kolejny niepewny czas w działaniu stadniny. Część koni utraciliśmy, inne czekała długa droga do powrotu do janowskiej Wygody.   W lipcu roku 1944 stado liczące około 300 sztuk koni czystej krwi arabskiej zostało ewakuowane do Niemiec, gdzie poniosło straty podczas bombardowania Drezna. Konie powróciły do kraju w listopadzie 1946 roku drogą morską. Przez wiele tygodni dwa statki przewożące konie kursowały między Lubeką a Gdynią. Do Janowa Podlaskiego 80 klaczy i źrebaków powróciło 1 listopada 1950, a ogiery rozproszone po innych stadninach znalazły się w Janowie dopiero w roku 1960.Od 1 stycznia dyrektorem Państwowej Stadniny w Janowie Podlaskim został Andrzej Krzyształowicz. Nastał czas odbudowy oraz powrotu do działań hodowlanych, dzięki którym powstawały znakomite konie. Wraz z rozwojem stadniny wzrastało zainteresowanie janowskim przychówkiem, także ze strony obcokrajowców. W 1963 roku zostały sprzedane 22 araby do Stanów Zjednoczonych. Zaś w 1969 roku odbyła się pierwsza aukcja koni arabskich, aktualnie jedno z ważniejszych wydarzeń końskich.

Ciężko przedstawić tak imponującą  historię, podałam zaledwie kilka najważniejszych dat oraz nazwisko osoby, która od najmłodszych lat kojarzy mi się z Janowem- Andrzeja Krzyształowicza.

Miałam okazję spędzić w Janowie odrobinę czasu, lecz to taki niewielki ułamek tego ile chciałabym tam być. To było niesamowite przechadzać się po stajniach liczących tyle lat, w których wychowały się kolejne pokolenia koni arabskich.

 

Szukaj w serwisie

Znajdź nas na Facebooku

© 2012 Horse24.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.